niedziela, 30 czerwca 2013

Liceum Ogólnokształcące? Tylko i wyłącznie z nazwy!

Liceum skończyłem w 2010 roku. Już wtedy każda laska z humana myliła falę morską z wykresem sinusa, a na widok funkcji kwadratowej dostawała palpitacji serca. Koleś z mat-fizu zapytany kim był Tomasz Judym odpowiadał, że nie zna się za bardzo na polskich królach, a osoby z klasy europejskiej swoim wyborem wyraźnie akcentowały, że nie mają żadnej osobowości. Nie tak całkiem dawno weszła radosna jak Arab blanta spalający ustawa mówiąca, że każdy kto pójdzie do LO przez pierwszy rok uczy się wszystkiego (tzn. stuff związany z profilem w końskiej dawce + reszta w dawce równej PKB Zimbadwe), a potem wałkujemy przedmioty profilowe. Bardzo fajnie. Poza plusem pt. „być może przygotujemy tych małych debili do matury i nie będzie przypału, że ktoś maturę uwalił” są same minusy. Srogie jak riffy Pantery.

Kiedyś różnica między pokoleniami wynosiła 20-25 lat. Maksymalnie. Teraz w erze miękkiego papieru toaletowego, internetu dostępnego nawet przed zegar z kukułką i spodni rurek zmiana pokoleniowa następuje mniej więcej co pięć lat. Czasem zdarza mi się pogadać z młodszymi ludźmi i po siedmiu zdaniach czuję się jakbym zamiast lat dwudziestu dwóch miał lat 60. Ja w wieku 17 lat tyle nie piłem, nie jarałem i nie uprawiałem tyle dzikiego seksu (z tego co słyszałem to BDSM w nomenklaturze nastolatków oznacza pruderyjną grę wstępną). Zresztą nie chodzi o samo podejście do imprez. Chodzi bardziej o posiadaną wiedzę ogólną. Jak dowiedli radzieccy uczeni – każde pokolenie jest coraz głupsze. Zresztą każdy kto ma IQ nieco większe od IQ paciorkowca i miał okazję oglądać program typu Matura to bzdura wie co jest pięć.

Od jakiegoś miesiąca przeżywam renesans swojej miłości do teleturnieju Jeden z Dziesięciu. Pytania tam padające są trudniejsze niż dziewczyna pytająca: „czy w tej sukience wyglądam grubo?”. Rzecz biorąc ogólnie poziom jest bardzo wysoki i mimo, że zawsze byłem uczniem nieco wybijającym się ponad średnią, czasami czuję się jak skończony kretyn, bo nie znam odpowiedzi na sporo pytań. I co ciekawe, nie raz i dwa (cztery też nie i o dziwo - trzy to też zła w tym przypadku odpowiedź) zwycięzcą odcinka jest 52-letni ochroniarz z Suwałk albo 33-letni dekarz z Jerozolimy (tfu, Jarosławia). A ludzie młodzi niezwykle rzadko przechodzą eliminacje i praktycznie nigdy nie wygrywają (wliczam w tą grupę świeżo obronionych magistrów, inżynierów i licencjatów – współczuję osobom broniącym licencjat... mają wyższe wykształcenie, a nie mogę jebnąć sobie skrótu przed nazwiskiem). Wniosek jest bardzo prosty – kiedyś ludzi uczono znacznie lepiej.

Mój kochany tato ledwo przebrnął przez matmę w technikum, maturę z Królowej Nauk zdał dzięki strasznemu wałkowi, a mimo to, że od jego matury minęło 30 lat dobrze wie jak działają logarytmy i nie myśli, że Pitagoras to król strzelców ligi greckiej sezonu 2006/07. A jego hobby to wyłącznie piłka nożna, siatkówka i inne szeroko pojęte chillowanie się po pracy. Zresztą puśćcie tacie i mamie randomowy odcinek telenoweli Kuby Jankowskiego i zobaczycie, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania. A wy się kilka razy zawahacie i będziecie się wstydzić bardziej niż Fokus nagrywek z Dodą.

Tendencja panująca w liceach jest prosta. Ludzi z matfizu uczymy matmy i fizyki, ludzi z humana polskiego i historii, a ludzi z europejskiej jak być towarzyskim planktonem i być z tego dumnym. A to, że gość(ówa) będzie w temacie tzw. wiedzy ogólnej wykształcony mniej niż płód w trzecim tygodniu ciąży to nic ważnego. Dzieciaki traktują przynależność do danego profilu jako alibi na niewiedzę. To, że dzięki takim mądrym reformom, maturom, które przypominają bardziej szaradę dla sześciolatka żyjącego w latach osiemdziesiątych niż sprawdzenie wiedzy i umiejętności myślenia to nieważne. Teraz egzamin dojrzałości polega na nauce zgadywania o co chodziło układającemu szablon. A przez zawężanie specjalizacji w tak wczesnym etapie edukacji stworzymy niedługo ludzi, którzy wiedzą absolutnie wszystko o absolutnie niczym.

I tak oto nagle nazwa Licem Ogólnokształcące traci swój sens. LO – Liceum Oczymśtamuczące albo Liceum Otumaniające brzmi nieco lepiej, ale i tak nie oddaje poziomu awaryjności, który zaatakował polskie ogólniaki. I za lat kilka będziemy niczym Hamerykanie, którzy będą uważać, że Europa to kraj. Wspaniale.

Jak to mówił polski klasyk filmowy: „Co za ponury absurd... Żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem?” Drzewiej mogło się to tyczyć ludzi ok. 20-25. roku życia, którzy mogli coś zmienić jeszcze, bo dzięki wykształceniu z ogólniaka mogli startować zarazem na budownictwo i na dziennikarstwo. A teraz jak się rypniesz przy wyborze profilu w liceum w wieku lat 16 możesz mieć przesrane przez całe życie. Więc żeby nie spierdolić dzieciakom życia na tak wczesnym etapie wróćmy lepiej do czasów gdzie ogólniaki faktycznie kształciły ludzi ogólnie. Bo inaczej będziemy szkolić samych debili. Których już teraz jest więcej niż Beatlesowych szlagierów pomnożonych przez ilość kaw wypitych przez przeciętnego studenta w czasie sesji. Miliardy. CZUWAJ!

niedziela, 23 czerwca 2013

Ubierz się ładnie, Jezus i sąsiedzi patrzą!

Gdzie szukać modowych trendów? Na rozdaniu Oscarów? W Cannes? W garderobie gejów? Nie! Okazuje się, że jeżeli nie chcesz być obwiesiem, a twoim życiowym celem  jest niepopełnienie modowego faux pas musisz iść na przeszpiegi do kościoła. Ostatnio przechodząc koło Katedry Jana Chrzciciela we Wro widziałem zamaskowaną Angelinę Jolie, która obczajała w jaką kieckę ma się wbić na przyszłoroczną galę wręczenia Oscarów.  Fakt ten dziwi mnie bardziej niż Złoty Bączek dla happysadu (LUDZIE GDZIE WY MACIE USZY?).  Bo z tego co mi się kojarzy do kościoła ludzie chodzą się modlić . A przynajmniej powinni... nic bardziej mylnego. Do kościoła chodzi się po to, żeby polansować się w nowej kiecce i żeby sąsiedzi nie siali bólu dupy pt. „bezbożnik jeden, do kościoła nie chodzi, na tacę nie daje, abonamentu nie opłaca i ostatnio piwo w supersamie kupował!”. Moje drogie Andrzeje, coś poszło nie tak.

Drzewiej bywało tak, że co niedzielę śmigałem na sumę i robiłem to nawet z własnej woli. Ale zawsze irytowało mnie między innymi to, że latem nie mogłem pójść do kościoła w krótkich portkach, bo to nie wypada. Nie wypada to się przez okno.  Niestety mój argument pt. „Panu Bogu wszystko jedno jak się ubieram, idę się pomodlić, a nie na pokaz” powodował istną furię u mojej rodzicielki. Bo może Jezus ma w nosie czy przyjdę we fraku od Armaniego czy w worku po pyrach, ale niestety sąsiadom i ludziom nie jest to obojętne. Kościelny dresscode jest dużo bardziej surowy niż styl romański i jeżeli nie wyglądasz jak Jessica Alba topless to od razu dostajesz łatkę bezbożnika, satanisty i  urodzonego dzięki in vitro. Przez geja.

Nie tak całkiem dawno świat obiegła pewna szokująca historia. Jakaś bardzo mądra kobieta chciała, żeby dziecko ładnie wyglądało na chrzcie i wpadła na pomysł godny tej części ludzi, którzy nie przechodzą naturalnej selekcji (panie Darwinie – pozdrawiam z tego miejsca) i zaniosła malucha do solarium. Żeby się opaliło. Ale na szczęście osoba prowadząca solarium miała na tyle równo pod sufitem, że nie pozwoliła na przypieczenie małego smyka, prawda? NIEPRAWDA.  Dziecko trafiło do lampowej trumienki i zostało przysmażone, w efekcie czego straciło wzrok. W tym momencie myślę sobie, że Hammurabi chujem miękkim robiony nie był i że jego eye for an eye rule ma dużo sensu. Powinni wyciąć tej matce oczy i przeszczepić je niewinnemu dzieciakowi, który dzięki rezolutności swojej rodzicielki ma lekki game over już na starcie życia. A jeśli pani mama chciała mieć dziecko o nieco ciemniejszej karnacji to mogła dać dupy Enrique Iglesiasowi albo przebrać się za kozę i pokręcić się nieco przy budce z kebsem.

A ostatnio w ęternetach przelała się (poza czarą goryczy) fala różnych fotek ze świętych komunii pierwszych. Pominę już fakt, że dzieciaki traktują tą imprezę jako najbardziej dochodowa fucha (do czasu ewentualnego zostania Kulczykiem albo jego żoną/kochanką) i to, że zgarniają za 2 godziny zabawy więcej siana niż Bill Gates. Małe bachory mają takie gajerki, że nawet prezes KGHM-u wygląda przy nich jak pół dupy zza krzaka, a kazda bachorka ma suknię godną epoki wiktoriańskiej. Jednym z powodów, dzięki którym tak ochoczo wspieram przemysł antykoncepcyjny jest właśnie świadomość tego, jakie koszta generują festyny typu komunie etc. Zakupienie kiecki wartej tyle co Christiano Ronaldo, po to żeby ją raz założyć... dramat. Bo przecież jeżeli twój smyk nie będzie ubrany w zajebiście drogie łachy to eucharystia stanie mu w gardle i się udusi, ew. ksiądz zarządzi reanimację metodą usta-pisior. Wogle – przeraża mnie fakt, że tworzy się pokolenie margarynowych dzieci, które MUSZĄ mieć wszystko (nawet jeśli rodziców na to nie stać) – najlepsze ciuchy, gadżety itp., bo inaczej zostanie odrzucone przez społeczeństwo. A potem spotka je szok, że życie nie jest Kubusiem Puchatkiem, tylko Adolfem Hitlerem. Ale o tym to kiedy indziej.

Więc ludzie powiedzcie mi – dlaczego wymyśliliście sobie Boga, który w waszym mniemaniu jest chujem? Serio myślicie, że wasz mesjasz bardziej niż waszymi uczynkami interesuje tym co na siebie założycie? Rozpieprzacie sobie całą ideę bawienia się w posiadanie Boga. Chyba, że waszym Bogiem są wasi sąsiedzi i że liczy się tylko i wyłącznie zdanie tego właśnie zbawiciela. Jeżeli tak jest (a jest) to bardzo wam współczuję kochane Andrzeje, bo choćbyście się dwoili i troili to u tego zbawcy nigdy, przenigdy rozgrzeszenia nie będzie.

Ja bym np. chciał, żeby Jezus był moim ziomeczkiem. „Stary, fajnie że wpadłeś na ploty. Co tam u Ciebie? A tak wogle to słuchaj, mam dla ciebie kilka zajebistych historyjek (w tym momencie Jezus odpala browca). Słyszałeś ziom, o miłosiernym samarytaninie? Nie? To weź posłuchaj i pomyśl stary o tym. Niezła rozkmina, co?”. I tak to powinno wyglądać. Ale niestety martyrologiczny naród polski woli się umartwiać i biczować. I przejmować opinią innych ludzi. Mimo, że sensu w tym brak, no ale my Polacy tak mamy – lubimy poszpanować przed sąsiadami!  W końcu są naszą drogą, prawdą i życiem. Amen.

niedziela, 16 czerwca 2013

Dieta intelektualna – czyli jak stracić 50 punktów IQ w ciągu chwil niewielu

Przychodzi taki moment w życiu każdego użytkownika internetu, w którym jest się już po lekturze wszystkich okołokwejkowych śmietników, obejrzeniu wszystkich filmiki z czeluści neta i Rosji (podejrzewam, że tam gdzie kończy się internet zaczyna się Rosja) i odświeżaniu fb 800 razy na minutę. I gdy przychodzi nuda charakterystyczna dla regat bojerów. Wtedy człowiek odwiedza najmroczniejsze zakątki ęternetu... portale ploteczkowo-wpadkowo-modowo-chujowe. Wartość merytoryczna treści tam zawartych poraża. Głupotą. Skrajną jak poglądy Krula Korwina. No ale w ramach jakieś tam rzetelności postanowiłem zrobiłem mały research i odwiedziłem stronkę nocoty.pl. Jeżeli słyszeliście jakieś ciche szlochania z nieznanego źródła to byłem ja. Płakałem po stracie lwiej części mojego ilorazu inteligencji.  50 punktów mojego IQ  popełniło harakiri i nie umiem już używać kciuka przeciwstawnego. Zacząłem słuchać happysadu i Myslovitz. Pisać też nie umiem, ten tekst pisze mój pies. Który ograł mnie w szachy. I zna więcej przysłówków.

Pierwszy artykuł – „Kamila Łapicka porzuciła żałobną czerń”.  Doskonale. Kobiecie mąż kopnął w kalendarz i na 100% to, czego najbardziej potrzebuje to jakiegoś stalkera, który będzie jej cykał miliardy fotek na sekundę. Idealna terapia po śmierci bliskiej osoby.
Wartość odżywcza informacji:  - 10pkt IQ

Drugie ważne info: Joanna Krupa kupuje kieckę na ślub za 30 tysięcy Dżordżów Waszyngtonów. Bo jej ślub ma być na „bogato” Ta wiadomość weszła mi tak mocno w głowę, że zapomniałem wzoru na deltę i tabliczki mnożenia.
Wartość odżywcza informacji: - 7pkt IQ

Gdy przeczytałem, że Małgorzata Foremniak nie jest już blondynką wiedziałem, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Przeszedłem na weganizm, zacząłem uprawiać jogging i rzodkiew. Aż dziwię się, że tak ważne info to nie było wiadomością dnia w dzienniku. 
Wartość odżywcza informacji: - 8pkt IQ

Agata Rubik znowu ma figurę modelki. Muszę wybadać, za ile mogę ją sobie zakupić, bo w sumie jakiś wieszak na płaszcze do przedpokoju by się przydał. Oczywiście newsa wieńczy info, że jej mąż Piotruś kupił jej torebkę z mysich cipek wartą tyle, co rękopis Makbeta. 
Wartość odżywcza informacji: - 6pkt IQ

Kuba Wojewódzki dostał mandat! A Piotr Kraśko nie pierwszy raz łamie przepisy! Niesamowita informacja! Z ciekawości przekartkowałem kodeks karny i okazało się, że – UWAGA – że bycie celebrytą nie daje immunitetu! Chyba, że zostajesz posłem... wtedy możesz zrobić sobie Carmageddon na żywo, a i tak cię nie zatrzymają.
Wartość odżywcza informacji: - 5pkt IQ

Omenaa Mensah ubrała kieckę z wycięciem na plecach! I nagle fakt, że żołnierze giną w Afganistanie i Iraku stają się istotne jak Sebastian Boenisch dla polskiej kadry piłkarskiej. Co prawda paru(nastu/set) fanatyków LOL-a będzie zrobi przerwę w bronieniu mida i urządzi sobie małe tete-a-tete z własną rączką. Ale to tylko pogarsza sprawę.
Wartość  odżywcza informacji: - 6pkt IQ

„Edyta Herbuś pozbyła się konkurentki”. Czyżby jakieś morderstwo godne Hannibala Lectera? Niestety ani Thomas Harris, ani Mario Puzo nie maczali w tym newsie pióra i nie będzie kolejnego Milczenia Owiec. Edytka znalazła sobie popychacza, a byłe popychadło popychacza znalazła sobie nowego popychacza. Bestsellera nie będzie.
Wartość odżywcza informacji: - 9pkt IQ

Ja nie czytać już bo ja tak zgupieć że czytać nie ómieć, pisać też nie, papa.

(dzień później)
Właśnie przyjąłem śniadanie złożone z kilku felietonów Jeremy’ego Clarksona i dwóch rozdziałów Milczenia Owiec. Zrobiłem kontrolnie kilka całek oznaczonych i rozwiązałem cztery krzyżówki. Przez cały czas słuchałem Toola. I wróciłem do jako takiego poziomu. I zdałem sobie sprawę jak bardzo przerażającym i groźnym zjawiskiem są portale ploteczkowe. O to chodziło Julianowi Tuwimowi gdy pisał Mieszkańców. O tym opowiada Konsument Kultu. Zamiast przyswajać ciekawe informacje np. o tym jak powstał wszechświat albo co to jest hiberbola ludzie zapychają sobie mózgi śmieciami. Wolą wiedzieć w jakiej kiecce laski znane z tego, że są znane poszły na otwarcie warzywniaka w Boguszowie-Gorce niż wiedzieć, kim był Stanisław Lem. Broń Boże, nie mówię, że każdy ma być intelektualistą do porzygu i znać odpowiedzi na wszystkie pytania padające w 1 z 10, no ale naprawdę jest miliard ciekawszych rzeczy niż losy dawnego partnera obecnej dziewczyny brata Tomasza Zubilewicza. Serio. Topranoc.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Stary człowiek i może. Wkurwić.

To mnie nigdy nie przestanie szokować. Doprawdy? Jakim cudem emeryt o wymiarach 140x60x700zł emerytury jest w stanie ustawić się tak, że zablokuje przejście skuteczniej niż opozycja jakąkolwiek ustawę? I po jaką cholerę zawsze, ale to zawsze babcie i dziadki biorą wózki sklepowe wielkości Warmii i Mazur? Po pierwsze nie mają siły ich pchać, do drugie i tak biorą tylko koperek i trzy plasterki sera, a po trzecie zawsze zostawiają wózek w takim miejscu, że ruch w takiej Biedronce czy Lidlu jest sparaliżowany niczym Stephen Hawking. Tylko zamiast wymyślania badassowych teorii fizyki, korek w supermarkecie wymyśla przaśne inwektywy chętnie używane przed dowódcę Marines. I oczywiście każda próba poproszenia o przesunięcie wózka albo emeryta kończy się takim dialogiem:

Fazeusz: Przepraszam, czy może mnie pani przepuścić?
Babcia: A dobrze, dziękuję
F: Ale przepuści mnie pani czy nie?
B: Jaka ta kapusta droga, za moich czasów to kosztowała mniej, a i ładniejsza była, ale ten Tusk tylko złą kapustę wykłada na półki
F: PRZESUŃ SIĘ TY STARA KURWO!
B: A mięso to sama chemia, nie to co w 1953, mówię ci wnusiu, straszne czasy nadeszły!

I rozmowa się kończy, bo wyciągam pepeszę i robię porządek. Dla babci trud skończony.

I jeszcze nieśmiało spytam: jak to możliwe, że każda babcia jest w stanie w tylko sobie znany sposób wepchnąć się dokładnie przed człowieka i zmienić momentalnie swoje tempo na Tour de Sanktuaria Maryjne? Rozumiem, że trzeba trenować przed pielgrzymką, bo ciężko utrzymać tak zawrotnie niskie tempo przez dłużej niż 3 sekundy, ale czemu ach czemu, babcie zawsze muszą się przed kogoś wjebać, a potem ustawić tempomat na wartość ujemną? Kto mi to wyjaśni?

No dobra, ten brak ogaru może być spowodowany tym, że ilość leków zażywanych przez przeciętną starszą osobę jest w stanie pokryć 2/3 ridera technicznego Coldplaya. A nie sorki, zapomniałem, że Coldplay to cipy, a nie rockmeni w starym dobrym stylu. W każdym razie staruszkowie są strasznie otępieni tymi lekami, których biorą na potęgę. Więc może zróbmy taki myk i każdemu człowiekowi po 70. roku życia fundujmy gram fety na miesiąc? Albo do składu każdego leku dodawać nieco białego proszku? Może wtedy dziadkowie się rozruszają i nie będą doprowadzać mnie do szału.  Dobranoc.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Nietolerancja w imię tolerancji - czyli poprawność polityczna rasizmem XXI wieku

Każdy z nas zna następującą sytuację liryczną: zapraszamy jakiegoś gościa do domu i chcemy być dla niego mili i otwarci jak osiedlowy monopolowy. Dwoimy się i troimy, żeby naszemu gościowi było jak najlepiej. Żeby zawsze dobrze nas wspominał. A ten ktoś z dyskrecją krowiego placka na polu stokrotek zaczyna rościć wobec nas pretensje. "Jakim cudem używasz Velveta? Przecież jest do dupy! Czerwone firanki? A co ja do burdelu przyszedłem? Mięsa się tak nie przyrządza debilu!". I nasza wizja bycia miłym kanadyjskim gospodarzem poszła z dymem niczym kościół leżący na trasie koncertowej Burzuma. Mimo wielkich starań zdaniem naszych gości jesteśmy przyjaźni jak Jugosławia pod koniec swojego istnienia.

Willie McKinley nie może zjeść sobie haggisa na głównej uliczce w Glasgow, bo Abdul Abdullah czuje się urażony, że sprzedają coś, czego jego religia zabrania mu jeść. W bodajże Belgii pojawiają się głosy, że skoro geje i lesbijki mogą się hajtać, to zabieranie marzeń i stateczności psychicznej dzieciom też jest w porządku, bo skoro ktoś lubi walić jak sam zły ośmiolatki to się taki urodził i nie jest to żadna dewiacja. A w USA w ramach poprawności politycznej w szachach jako pierwsze ruszają się czarne figury. Przepraszam, afroamerykańskie. O europejskich rysach. A w Szwecji - europejskiej Kanadzie ktoś wpadł na dziejowy pomysł - mężczyźni nie mogą sikać na stojąco, bo to dyskryminacja kobiet! Sprawdzałem nawet, czy to nie był news na prima aprilis i nawet biorąc pod uwagę teoretycznie inną strefę czasową nie był to żart. Kto jest sponsorem tych sążnych idei? Tolerancja i poprawność polityczna!

Są dwa różne rodzaje zachowania się naszych gości. Jeden to "to dlatego, że jestem czarny/Żydem/gejem/fanem Comy, tak?". Czyli twierdzenie, że wszystkie krzywdy i plagi, które dotykają gościa, są winą koloru skóry, wiary czy pochodzenia. Niestety to nie tak. Drogi Mordechaju, jeżeli jesteś gorszy niż Jan Kowalski to nie powinieneś dostać pracy zamiast Jana. Szanowny Kenijczyku - skoro masz gorsze wyniki w nauce niż Janina Nowak to nie dziw się, że nie dostałeś się na dany uniwerek (jakiś rok temu w USA była zadyma, bo jedna laska stwierdziła, że nie dostała się na uczelnię, bo była biała i osoba czarnoskóra z gorszymi wynikami dostała się zamiast niej - żeby nie było posądzeń o rasizm). Nie jesteś głupi dlatego, że jesteś czarny czy wierzysz w polski klub w Champions League. Po prostu jesteś głupi.

Drugi typ gościa jest bardziej agresywny i nie żali się, tylko żąda. I najgorsze jest to, że te durne czasem żądania czasem zostają zaspokojone. W Danii Peter Schmeichel nie mógł obchodzić Bożego Narodzenia, bo Grinch stwierdził, że świąt nie będzie. W tym przypadku Grinchem jest mniejszość muzułmańska, która stwierdziła, że pomysłem na poziomie e równa się MC Kwadrat będzie zabronienie swoim gospodarzom kultywowania starej tradycji. Bo ich to obraża. BARDZO FAJNIE. Kochane Mohamedy -  wiedzieliście przed przyjazdem do jakiegoś kraju, że może mieć taki błahy zwyczaj jak Boże Narodzenie, więc jeżeli was ten zabobon kuje w oczy to nie przyjeżdżajcie. A jeżeli Willie McKinley chce w Glasgow wszamać haggisa to UWAGA - ma do tego prawo!

Jeszcze innym przykładem przegięcia bagietki w sprawie tolerancji jest sprawa z dewiacjami seksualnymi. Przez to, że Neil Patrick Harris może się hajtnąć z Eltonem Johnem kilku gości, którzy wrzucają na 4chana materiały zbyt drastyczne nawet jak na takie miejsce, stwierdziło, że w takim razie ich pociąg do małych dzieci albo do gwałtów jest normalny. Bo to taka orientacja seksualna. Na razie są to pojedyncze głosy, które z reguły są traktowane poważnie jak Krul Rapu. Ale kiedyś o ślubach gejów i lesbijek nikt nawet nie chciał słyszeć. A teraz są.

Każdy ma prawo do swoich poglądów. Możesz być katolikiem, muzułmaninem, pastafarianinem, ateistą, a nawet fanem happysadu. Nie przeszkadza mi (ani 99,9%  reszty świata), że jesteś czarny, żółty, niebieski, masz rude włosy, trzy ręce albo pindola na czole. I dopóki trzymasz się z dala od mojej matki i nie robisz tego bez zgody partnera możesz ruchać sobie wszystko co chcesz (o ile ma pow. 16 lat). Ale jeżeli przyjeżdżasz do kraju X z kraju Y, bo w kraju Y jest ci źle, to nie rób z kraju X kraju Y, bo ma to tyle sensu co dzielenie przez 0. 

Nie jestem homofobem. Nie jestem rasistą. Każdy ma prawo do swoich poglądów. Dopóki nie wchodzi z buciorami w poglądy innych i robi z siebie ofiarę mimo, że nią nie jest. Ale jak to mówi stare piłkarskie porzekadło - daj komuś palec, a dobierze się tobie do dupy... czy jakoś tak.  Jedyne co może skreślić człowieka - to bycie kretynem. Także myślcie robaczki. I bądźcie tolerancyjni, ale bez przesady, bo kiedyś okaże się, że heteroseksualizm jest chorobą psychiczną, każda biała osoba to rasista, a religią w Polsce zostanie indie rock. Piąteczka.