Ktoś Mądry z Krainy Kwitnącej (z
reguły pod żebrem kibicia drużyny przeciwnej) Maczety wpadł na pomysł, żeby
zorganizować tam Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 2022 roku. Trafność pomysłu
oddaje idealnie ranking sporządzony przez amerykańską platformę internetową
Around The Rings, który ocenia szanse na ZIO w Krakowie jeszcze niżej niż szanse na ZIO w Lwowie. To nie żart. Kraj,
który może przestać istnieć, gdy Putin wstanie lewą nogą jest na ten moment
lepiej przygotowany do organizacji wielkiej imprezy sportowej. Doskonale.
W projekt – Igrzyska u Smoka Wawelskiego wpompowano do tej pory 3,5mln zeta.
Niestety kasa nie pochodzi z napadu na Wróżkę-Zębuszkę, tylko z kieszeni
podatników. Idealny przykład na wywalanie kasy w błoto. Co ciekawe, to pierwsze tego typu
fiasko, które w celu podkreślenia swojej fiaskowości zostało uhonorowane logiem.
Co to w ogóle za logo? Krakowski
rynek połączony z parzenicą? Jaaaasne. Po pierwsze – co to kurwa jest
parzenica? Po drugie - ten obrazek to przecież zadanie domowe 7-latka, który
miał narysować roztocze. Idę o zakład, że bachor-rysownik nie nazywał się Pablo
Picasso, więc pytam się – dlaczego za ten badziew zapłacono prawie 80 klocków?
Miasto zgłaszające się... po
tytuł najbardziej bezsensownego sposobu na zmarnowanie worka pieniędzy.
Poważnie – event pt. ZIO w Krakowie nie ma żadnego sensu. Dawna stolica Polaków
leży za daleko od Zakopca, a że insfrastruktura pozostawia wiele do życzenia,
to dojechanie z punktu K do punktu Z zajmować będzie zajmować za dużo czasu. Poza
Dannym Trejo nikt nie lubi maczet, więc nikt nie będzie chciał tam przyjechać. ZIO
w Krakowie to samobój. To jak z hazardzistą, który przewalił część wypłaty –
trzeba go odciągnąć od stołu, zanim przegra dobytek swojego życia i wpadnie w
kolosalne długi. ALOHA.