czwartek, 18 kwietnia 2013

Kobieto, masz być szwagierką, a nie szwagrem!

Taka zagadka – co jest gorsze od kamyczka w bucie? Dwa kamyczki? Rak jelita? Bycie córką Fritzla? Niezłe próby moi drodzy, ale to błędne odpowiedzi. Bo nie ma nic gorszego, niż kobieta z wąsem. Jeżeli ktoś będzie mnie chciał torturować, to nie musi mnie smagać batogiem ani puszczać Nickelbacka w kółko – wystarczy, że postawi przede mną laskę z wąsem i zdradzam z miejsca wszystkich przyjaciół. W sumie są tylko 3 zawody, w których etykieta dopuszcza wąsa u kobiety: radziecka kulomiotka, Kazimiera Szczuka (i inne kobiety typu vagina power) i emerytka powyżej 85-go roku życia. Więc jeżeli droga kobieto nie zaliczasz się do żadnych z tych grup, a mimo wszystko twą twarz zdobi wąs, który w katalogu fryzur widnieje pod nazwą „statystyczny polski szwagier” to mam dla ciebie złe wieści – właśnie strzeliłaś sobie w kolano. Bazooką. Trzykrotnie. To jakby uwolnić orkę na tort weselny albo umieścić dubstep remix na płycie Slayera. Możesz mieć ciało gorące jak wnętrze wulkanu, pierś obfitą jak posiłek kulturysty, pupę kszatłniejszą niż wielokąt foremny, oczy owiane tajemnicą jak 97% życia Ozzy’ego Osbourne’a, jednakże to wszystko idzie się pitolić, jeżeli masz pod nosem wąs srogi niczym zima na Kaukazie. Recepta jest banalna – Mach 3 Turbo (posiada atest Anny Grodzkiej) i jazda. Gorzej i tak nie będziesz wyglądać, a możesz tylko zyskać (np. akceptację w społeczeństwie). Taka sensowniejsza wersja paskalowskiego zakładu. MYK!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz