niedziela, 30 czerwca 2013

Liceum Ogólnokształcące? Tylko i wyłącznie z nazwy!

Liceum skończyłem w 2010 roku. Już wtedy każda laska z humana myliła falę morską z wykresem sinusa, a na widok funkcji kwadratowej dostawała palpitacji serca. Koleś z mat-fizu zapytany kim był Tomasz Judym odpowiadał, że nie zna się za bardzo na polskich królach, a osoby z klasy europejskiej swoim wyborem wyraźnie akcentowały, że nie mają żadnej osobowości. Nie tak całkiem dawno weszła radosna jak Arab blanta spalający ustawa mówiąca, że każdy kto pójdzie do LO przez pierwszy rok uczy się wszystkiego (tzn. stuff związany z profilem w końskiej dawce + reszta w dawce równej PKB Zimbadwe), a potem wałkujemy przedmioty profilowe. Bardzo fajnie. Poza plusem pt. „być może przygotujemy tych małych debili do matury i nie będzie przypału, że ktoś maturę uwalił” są same minusy. Srogie jak riffy Pantery.

Kiedyś różnica między pokoleniami wynosiła 20-25 lat. Maksymalnie. Teraz w erze miękkiego papieru toaletowego, internetu dostępnego nawet przed zegar z kukułką i spodni rurek zmiana pokoleniowa następuje mniej więcej co pięć lat. Czasem zdarza mi się pogadać z młodszymi ludźmi i po siedmiu zdaniach czuję się jakbym zamiast lat dwudziestu dwóch miał lat 60. Ja w wieku 17 lat tyle nie piłem, nie jarałem i nie uprawiałem tyle dzikiego seksu (z tego co słyszałem to BDSM w nomenklaturze nastolatków oznacza pruderyjną grę wstępną). Zresztą nie chodzi o samo podejście do imprez. Chodzi bardziej o posiadaną wiedzę ogólną. Jak dowiedli radzieccy uczeni – każde pokolenie jest coraz głupsze. Zresztą każdy kto ma IQ nieco większe od IQ paciorkowca i miał okazję oglądać program typu Matura to bzdura wie co jest pięć.

Od jakiegoś miesiąca przeżywam renesans swojej miłości do teleturnieju Jeden z Dziesięciu. Pytania tam padające są trudniejsze niż dziewczyna pytająca: „czy w tej sukience wyglądam grubo?”. Rzecz biorąc ogólnie poziom jest bardzo wysoki i mimo, że zawsze byłem uczniem nieco wybijającym się ponad średnią, czasami czuję się jak skończony kretyn, bo nie znam odpowiedzi na sporo pytań. I co ciekawe, nie raz i dwa (cztery też nie i o dziwo - trzy to też zła w tym przypadku odpowiedź) zwycięzcą odcinka jest 52-letni ochroniarz z Suwałk albo 33-letni dekarz z Jerozolimy (tfu, Jarosławia). A ludzie młodzi niezwykle rzadko przechodzą eliminacje i praktycznie nigdy nie wygrywają (wliczam w tą grupę świeżo obronionych magistrów, inżynierów i licencjatów – współczuję osobom broniącym licencjat... mają wyższe wykształcenie, a nie mogę jebnąć sobie skrótu przed nazwiskiem). Wniosek jest bardzo prosty – kiedyś ludzi uczono znacznie lepiej.

Mój kochany tato ledwo przebrnął przez matmę w technikum, maturę z Królowej Nauk zdał dzięki strasznemu wałkowi, a mimo to, że od jego matury minęło 30 lat dobrze wie jak działają logarytmy i nie myśli, że Pitagoras to król strzelców ligi greckiej sezonu 2006/07. A jego hobby to wyłącznie piłka nożna, siatkówka i inne szeroko pojęte chillowanie się po pracy. Zresztą puśćcie tacie i mamie randomowy odcinek telenoweli Kuby Jankowskiego i zobaczycie, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania. A wy się kilka razy zawahacie i będziecie się wstydzić bardziej niż Fokus nagrywek z Dodą.

Tendencja panująca w liceach jest prosta. Ludzi z matfizu uczymy matmy i fizyki, ludzi z humana polskiego i historii, a ludzi z europejskiej jak być towarzyskim planktonem i być z tego dumnym. A to, że gość(ówa) będzie w temacie tzw. wiedzy ogólnej wykształcony mniej niż płód w trzecim tygodniu ciąży to nic ważnego. Dzieciaki traktują przynależność do danego profilu jako alibi na niewiedzę. To, że dzięki takim mądrym reformom, maturom, które przypominają bardziej szaradę dla sześciolatka żyjącego w latach osiemdziesiątych niż sprawdzenie wiedzy i umiejętności myślenia to nieważne. Teraz egzamin dojrzałości polega na nauce zgadywania o co chodziło układającemu szablon. A przez zawężanie specjalizacji w tak wczesnym etapie edukacji stworzymy niedługo ludzi, którzy wiedzą absolutnie wszystko o absolutnie niczym.

I tak oto nagle nazwa Licem Ogólnokształcące traci swój sens. LO – Liceum Oczymśtamuczące albo Liceum Otumaniające brzmi nieco lepiej, ale i tak nie oddaje poziomu awaryjności, który zaatakował polskie ogólniaki. I za lat kilka będziemy niczym Hamerykanie, którzy będą uważać, że Europa to kraj. Wspaniale.

Jak to mówił polski klasyk filmowy: „Co za ponury absurd... Żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem?” Drzewiej mogło się to tyczyć ludzi ok. 20-25. roku życia, którzy mogli coś zmienić jeszcze, bo dzięki wykształceniu z ogólniaka mogli startować zarazem na budownictwo i na dziennikarstwo. A teraz jak się rypniesz przy wyborze profilu w liceum w wieku lat 16 możesz mieć przesrane przez całe życie. Więc żeby nie spierdolić dzieciakom życia na tak wczesnym etapie wróćmy lepiej do czasów gdzie ogólniaki faktycznie kształciły ludzi ogólnie. Bo inaczej będziemy szkolić samych debili. Których już teraz jest więcej niż Beatlesowych szlagierów pomnożonych przez ilość kaw wypitych przez przeciętnego studenta w czasie sesji. Miliardy. CZUWAJ!

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm nie wiem czemu ale wczesniejszy komentarz sie opublikowal dwa razy a teraz w ogole mi sie skasowal przez przypadek ;p
    co do posta to sam fakt ze ktokolwiek moze nie zdac matury podstawowej z matmy na poziomie dla debili daje niezly obraz zidiocenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Te wszystkie reformy edukacji mają na celu jedno - ogłupianie młodych ludzi. Już po pierwszym roczniku widać efekty. Zdawałem teraz maturę. Dowiedziałem się, jakie "sukcesy" osiągnęły klasy I i II. 32 osoby nie zdały, 62 mają poprawki. Coś do dodania? Wiadomo, trzeba też samemu trochę się postarać, ale jednak jest to w większości wina MEN.

    Jeden z Twoich najlepszych tekstów, tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  4. Liceum to jest jakiś ponury dowcip, zgadzam się, ale moim zdaniem problem zaczyna się dużo wcześniej, w gimnazjum albo nawet i w podstawówce. Już samo to, że w mury LO wpuszcza się ludzi, którzy myślą, że Koran to był dowódca wojsk arabskich świadczy o tym, że coś się spierdoliło dużo wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam za to lubię tekst: "jak coś jest do wszystkiego do jest do niczego", więc uważam, że im wcześniej profilowanie, tym lepiej, z tym, że trzeba by podnieść poziom w LO, żeby wyeliminować osoby które się nie uczą (dla nich zawodówka - z LO i tak nic nie wyniosą, a w zawodówce chociaż zawód zdobędą - zakładając, że minimalnie im się zechce). Powinna być też możliwość zmieniania profili wg własnego widzimisię. Druga sprawa jest taka, że nie każdy musi mieć maturę i należałoby wyeliminować w społeczeństwie ten śmieszny pogląd, że jest to BARDZO WAŻNY EGZAMIN, który MUSISZ zdać.
    A jak się ktoś budzi później, że jednak coś nie bangla z tym co robi, to jest dość sporo opcji, żeby się przekwalifikować :).

    OdpowiedzUsuń