Z powodów paru mam zamiar się przeprowadzić w inne miejsce
Wrocławia i od dni kilkunastu szukam nowego pokoju. Po raz pierwszy w życiu
stwierdziłem, że nie zamieszkam w pierwszej spelunie jaka się trafi, tylko
poszukam czegoś porządnego. Nie mam jakiś bardzo wielkich wymagań – konkretna lokalizacja
(w promieniu 1000m od Placu Jasia Pawła II), do siedmiu stówek, w standardzie
lepszym niż gierkowski slums, bez kota (wolałbym mieć rzeżączkę niż tą
wkurwiającą kupę kłaków), z pralką i netem. Na tyle duży, żebym mógł się
wydostać z niego bez używania wazeliny. Z normalnymi współlokatorami, który nie
robią zadymy o głośniejsze kichnięcie i nie produkują mety w kuchni. I nie
zgadniecie – ilość takich pokoików wynosi całe zero.
Kwestia pierwsza – lokalizacja. Ścisłe okolice rozumiem
poprzez dwa, maksymalnie trzy przystanki tramwajowe odległości. Niestety, wg
całej reszty świata ścisłe okolice oznaczają, że w dane miejsce dostaniesz się
w około 3 tygodnie. O ile przesiadki się dobrze ułożą i nie będzie korków na
mieście. W ogłoszeniach stałym motywem jest określanie miejsca odległego 8km od
rynku jako „ścisłe okolice”.
Hajsy i standard – te dwie sprawy oczywiście się łączą. Jeśli
chcesz mieć w pokoju coś w standardzie
nieco lepszym niż czar komuny musisz zapłacić jakieś 3 miliony złotych. Plus
rachunki. A jeżeli chcesz coś taniego, to pewnie będziesz spać na worku ze
słomą (o ile sobie taki zamotasz), będziesz miał pokój o powierzchni 3cm2,
obiady będziesz gotować na ognisku, a myć się będziesz wtedy, gdy twój rejon
nawiedzi ulewa – bo przecież dach przecieka. Albo go nie ma. Do tego nieważne,
w jakich warunkach będziesz mieszkać, kaucja i tak wyniesie trzykrotną wartość
rynkową mieszkania, których już nigdy nie zobaczysz, ponieważ za głośno
oddychałeś i bywałeś w domu więcej niż 17 minut tygodniowo.
Co do braku pralki i neta – jeżeli nie masz dostępu do
czystych gaci i filmików z pijakami, idiotami i pijanymi idiotami, to twoje
życie nie może mieć żadnego sensu. Już lepiej się zabić i przekazać organy na
przeszczep.
Oglądałem parę mieszkań i dwa z nich spełniły wszystkie moje
wymagania. Niestety w jednym z nich osoba, która oglądała pokój przede mną
miała pierwszeństwo w zaklepaniu pokoju i go zaklepała. W końcu pokój i cała
chatka były idealne. W drugim świetnym mieszkaniu jedna laska potrzebowała 10
godzin, żeby zajarzyć, że jednak jestem facetem. Co oznacza, że nie mam waginy,
zatem nie mogę się wprowadzić. Mimo, że wcześniej moja awaginalność nie była
problemem, no ale kobieta zmienną jest. I może lepiej, że tam nie zamieszkam.
Skoro typka potrzebowała całego dnia, żeby uświadomić sobie, że nie jestem
kobietą, to znaczy, że nie jest zbytnio bystra i pewnie porusza ustami przy
czytaniu. A takim ludziom nie ufam.
Także jeżeli chcesz znaleźć idealne mieszkanie to musisz się
pogodzić z tym, że go nie znajdziesz. Będziesz mieszkać w stajni, 400 km od
cywilizacji albo będziesz płacić tyle, że będziesz zmuszony żywić się
fotosyntezą.. Wybór należy do ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz