niedziela, 16 lutego 2014

Grozi mi niepokój

Z powodów paru mam zamiar się przeprowadzić w inne miejsce Wrocławia i od dni kilkunastu szukam nowego pokoju. Po raz pierwszy w życiu stwierdziłem, że nie zamieszkam w pierwszej spelunie jaka się trafi, tylko poszukam czegoś porządnego. Nie mam jakiś bardzo wielkich wymagań – konkretna lokalizacja (w promieniu 1000m od Placu Jasia Pawła II), do siedmiu stówek, w standardzie lepszym niż gierkowski slums, bez kota (wolałbym mieć rzeżączkę niż tą wkurwiającą kupę kłaków), z pralką i netem. Na tyle duży, żebym mógł się wydostać z niego bez używania wazeliny. Z normalnymi współlokatorami, który nie robią zadymy o głośniejsze kichnięcie i nie produkują mety w kuchni. I nie zgadniecie – ilość takich pokoików wynosi całe zero.

Kwestia pierwsza – lokalizacja. Ścisłe okolice rozumiem poprzez dwa, maksymalnie trzy przystanki tramwajowe odległości. Niestety, wg całej reszty świata ścisłe okolice oznaczają, że w dane miejsce dostaniesz się w około 3 tygodnie. O ile przesiadki się dobrze ułożą i nie będzie korków na mieście. W ogłoszeniach stałym motywem jest określanie miejsca odległego 8km od rynku jako „ścisłe okolice”.

Hajsy i standard – te dwie sprawy oczywiście się łączą. Jeśli chcesz mieć w pokoju  coś w standardzie nieco lepszym niż czar komuny musisz zapłacić jakieś 3 miliony złotych. Plus rachunki. A jeżeli chcesz coś taniego, to pewnie będziesz spać na worku ze słomą (o ile sobie taki zamotasz), będziesz miał pokój o powierzchni 3cm2, obiady będziesz gotować na ognisku, a myć się będziesz wtedy, gdy twój rejon nawiedzi ulewa – bo przecież dach przecieka. Albo go nie ma. Do tego nieważne, w jakich warunkach będziesz mieszkać, kaucja i tak wyniesie trzykrotną wartość rynkową mieszkania, których już nigdy nie zobaczysz, ponieważ za głośno oddychałeś i bywałeś w domu więcej niż 17 minut tygodniowo.

Co do braku pralki i neta – jeżeli nie masz dostępu do czystych gaci i filmików z pijakami, idiotami i pijanymi idiotami, to twoje życie nie może mieć żadnego sensu. Już lepiej się zabić i przekazać organy na przeszczep.

Oglądałem parę mieszkań i dwa z nich spełniły wszystkie moje wymagania. Niestety w jednym z nich osoba, która oglądała pokój przede mną miała pierwszeństwo w zaklepaniu pokoju i go zaklepała. W końcu pokój i cała chatka były idealne. W drugim świetnym mieszkaniu jedna laska potrzebowała 10 godzin, żeby zajarzyć, że jednak jestem facetem. Co oznacza, że nie mam waginy, zatem nie mogę się wprowadzić. Mimo, że wcześniej moja awaginalność nie była problemem, no ale kobieta zmienną jest. I może lepiej, że tam nie zamieszkam. Skoro typka potrzebowała całego dnia, żeby uświadomić sobie, że nie jestem kobietą, to znaczy, że nie jest zbytnio bystra i pewnie porusza ustami przy czytaniu. A takim ludziom nie ufam.

Także jeżeli chcesz znaleźć idealne mieszkanie to musisz się pogodzić z tym, że go nie znajdziesz. Będziesz mieszkać w stajni, 400 km od cywilizacji albo będziesz płacić tyle, że będziesz zmuszony żywić się fotosyntezą.. Wybór należy do ciebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz