I tak sobie znowu siedzę i patrzę na facebooka (mam
nadzieję, że on nie patrzy się na mnie), i widzę, że hurtowa ilość moich znajomych
rodzi sobie dzieci. Jako że ja dzieci nie rodzę, mam sporo czasu na
przemyślenia. I tak sobie przemyśliłem, że po raz 1535156765499645 okazuje się,
że ludzie to skończone barany. Wiedzieliście, że spora część luckości
(ludzkością tego nazwać nie można) poległa przy prostej misji – nadanie imienia
potomkowi swemu?
Maciek, Janek, Wojtek, Piotr, Magda, Paulina, Kasia,
Patrycja – tak wyglądają normalne imiona. Zapamiętajcie je, bo jakieś 20 lat
imiona te będą uchodziły za archaiczne, a za jakieś 40 wiosen zostaną
wykasowane z ludzkiej świadomości. Obecnie trwa nieformalny wyścig o laur najbardziej
wymąconego i kretyńskiego imienia. Niektóre imiona od razu określają drogę
życiową małego szkraba albo szkrabki. Poniżej parę eksampli.
Sabrina – nie prościej nazwać dziecko Dziwka? Z takim
imieniem wybór profesji jest banalnie prosty.
Jessica – twoja córka nie będzie Jessicą Albą, będzie
tańczyć na rurze. Sytuacja podobna, jak w przypadku Sabriny.
Dżastin (na jakiś zajęciach miałem w grupie laskę, która
się tak nazywała I TAK WŁAŚNIE pisało się jej imię) – niechybny dowód na to, że
dawno temu tatuś przesadził z wódką i stuknął lwa morskiego. Swoją kosmiczną
wtopę postanowił upamiętnić w taki, a nie inny sposób.
Róża/Jagoda – może od razu Poziomka albo Pokrzywa? Albo
Tuja?
Denis/Kevin/Dżordż – nazywanie dzieciaka z angielska ma
tyle sensu, co czesanie się gumiakiem. Bachor zostaje skazany na bycie
margarynką, której przewraca się we łbie i w dupie.
Nataniel – zostanie hipsterem, będzie żywił się wegańskim kartonem
zrobionym z miłości do Matki Natury. Będzie nosił spodnie w dziwnym kolorze i
babskie szaliczki. Tego chcecie dla swojej pociechy?
Aurelian etc. – jeżeli macie zamiar dać swemu synowi imię,
które pochodzi od żeńskiego imienia to nie zdziwcie się, że za X lat
przyprowadzi on do domu swojego chłopaka.
Patryk (OFICJALNIE: najgorsze imię na całym świecie) - i
już wiadomo, że gość będzie bity na szkolnych pauzach. Sięgnąłem do źródeł i
okazało się, że Patryk po łacinie oznacza człowieka wkładającego koszulę do
spodni, skalanego dziewiczym zarostem i twarzą będącą makietą powierzchni
Marsa. Podobno jedna kobieta się powiesiła, bo jej syn miał na imię Patryk.
Pamiętajcie - dziecko to odpowiedzialność. Jeżeli więc
wpadniecie na pomysł, żeby nazwać swojego małego smyka w abstrakcyjny sposób,
pomyśl czy wy chcielibyście się tak nazywać. Nie? No właśnie. Dlatego mój syn nigdy
nie będzie Sebastianem. Życie wystarczająco kopnie w dupę waszego dzieciaka,
więc nie utrudniajcie mu żywota już na cień topry. Topranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz