Minęło już 12 lat od premiery Dnia świra – jednego z najlepszych polskich filmów ery nowożytnej. Niestety niektóre z problemów Adasia
Miauczyńskiego trapią świat do dzisiaj – na przykład ludzie, którzy uważają, że
po swoim psie nie trzeba sprzątać.
Cała radość z nadejścia wiosny pryska już w momencie wyjścia
z domu. Każdy chodnik jest przyozdobiony przynajmniej kilkoma psimi klockami.
Ostatnio na trasie mieszkanie – przystanek w celu uniknięcia wdepnięcia w minę
wykonałem tak szaloną sekwencję kroków, że siedzący na ławce nieopodal Zbigniew
Wodecki uniósł w górę tabliczkę z liczbą 10. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest
to, że jeszcze więcej niż psich kup jest śmietników na rzeczone ekstrementy –
oczywiście nikt z nich nie korzysta.
To jest niesamowite – durnego kota można wytresować, żeby
łamał się do kuwety, a ludzi (ponoć rozumnych istot) nie można nauczyć prostej
procedury – to, co wypadło z twojego psa, pakujesz w woreczek i wywalasz do
kosza. Niestety większość właścicieli Azorów i Burków jest najwidoczniej
przekonana, że: a) chodnik wymaga użyźniania naturalnym nawozem; b) ich pies
defekuje bursztynem. Niestety tak nie jest.
I co tu zrobić? Społeczne akcje nie działają, policjanci są
zajęci wypisywaniem mandatów za picie piwa, a gówna leżą... hmmm, w sumie
więźniowie są zajęci jedynie nieupuszczaniem mydła i pisaniem donosów, bo „za
rzadko są gołąbki, a ja gołąbki lubię”. Może ich wysłać do walki z tym shitstormem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz