Dość często zdarza mi się podróżować pociągiem. I ogólnie
PKP da się przeżyć, bo jakoś udaje mi się trafić na połączenia, które są w
miarę punktualne i nie są zatłoczone jak hipermarket przed świętami. Ale jest
oczywiście jedna rzecz, która powoduje, że poziom mojego wkurwienia rośnie
szybciej niż ilość lajków na FB świeżo zmarłego artysty (ludzie, budzimy się –
to, że ktoś umarł nie znaczy, że nagle staje się 100 razy fajniejszy).
Werbel proszę…
…kupowanie biletów. Gdy widzę, że przede mną stoi więcej niż 5 osób, to już wiem, że zdążę przeczytać książkę, zrobić obiad, zapuścić włosy do pasa i nadrobić zaległe 11 sezonów Mody na sukces. Wina leży po dwóch stronach okienka kasowego. Ludzie nie umieją kupować biletów, a kasjerki nie do końca potrafią je sprzedawać. Wg mojej agencji „chuj mnie to obchodzi” są za to odpowiedzialne 4 rodzaje ludzi.
…kupowanie biletów. Gdy widzę, że przede mną stoi więcej niż 5 osób, to już wiem, że zdążę przeczytać książkę, zrobić obiad, zapuścić włosy do pasa i nadrobić zaległe 11 sezonów Mody na sukces. Wina leży po dwóch stronach okienka kasowego. Ludzie nie umieją kupować biletów, a kasjerki nie do końca potrafią je sprzedawać. Wg mojej agencji „chuj mnie to obchodzi” są za to odpowiedzialne 4 rodzaje ludzi.
Pierwszym są oczywiście emeryci. Wiecznie na haju (w sumie po
riedlowskiej dawce prochów mają do tego prawo), zaszokowani, że pociąg do
Gdańska już nie jedzie o 21.03, tylko o 20.26. „Ale przecież w 1977 jeździł o
20.26! Wina Tuska, bezbożnego złodzieja, Niemca jednego!”. Drugi typ to
licealistki/studentki o wiedzy książkowej tak wielkiej, że przy nich wikipedia
czuje się jak obszczymur. I inteligencji ameby po miesięcznym maratonie
uśmiechu z crackiem i butaprenem. Kupienie biletu na trasę Wrocław – Opole dal
takiej klientki jest niczym sprawienie, żeby komoda zaczęła rapować trzynastozgłoskowcem.
A odcinki Mody na sukces lecą…
Trzeci (najgorszy, acz nie ze swojej winy) typ to
obcokrajowcy. Pani kasjerka po angielsku umie powiedzieć „ich verstehe nich, jo
pajemaju ni chuja”. I dogadanie się językiem migowo-kurwowo-machanym zajmuje
setki lat, a twój pociąg jest już w połowie drogi. Czwarty typ to korzystający
z automatów. Te ustrojstwa są bardzo wygodne i intuicyjne w obsłudze. Niestety
za kupowanie biletów w automacie biorą się osoby, które nie umieją obsłużyć
nawet liczydła, a wycisk w szachy dostają nawet od paprzykarza szczecińskiego.
No i człowiek dalej stoi w kolejce, jego pociąg już dawno
dojechał do celu, a szlag został trafiony. Zamiast bezcelowych lekcji PO w
liceum czas zacząć uczyć dzieciaki ogaru w takich sytuacjach jak kupowanie
biletów na pociąg. A panie z kas wyślijmy na kurs podstaw angola. 10 zdań się
nauczą i będzie szło 100 razy szybciej, a ja w końcu zdążę na swój pociąg. Choo
Choo madafakers.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjebane zamotane google... moje wypociny poszły na marne -_-, ale podsumowując tekst mocny, jak zwykle fchuj porównań :D
OdpowiedzUsuńLiść
i zawsze ich będzie fchuj :D
OdpowiedzUsuń